Pepe Escobar o sytuacji po szczycie Putin-Xi.

Nie możemy sobie nawet wyobrazić ciągłych efektów fal geopolitycznego trzęsienia ziemi w 2023 roku, które wstrząsnęło światem: Putin i si w Moskwie de facto sygnalizują początek końca Pax Americana.

Dla anglosaskich elit hegemonistycznych od ponad stu lat jest to zupełna sprzeczność: podpisane, przypieczętowane, kompleksowe partnerstwo strategiczne dwóch równorzędnych konkurentów, w którym łączy się ogromna baza produkcyjna i prymat w dostawach surowców naturalnych – z wartością dodaną w postaci najnowocześniejszej rosyjskiej broni i inteligencji dyplomatycznej.

Z punktu widzenia tych elit, których plan A był zawsze kwestionowaną wersją rzymskiego podziału i panowania, nigdy nie miało do tego dojść. W rzeczywistości, zaślepieni pychą, nigdy tego nie przewidzieli. Z historycznego punktu widzenia nie można go nawet zakwalifikować jako remiks Turnieju Cieni; to bardziej jak Tawdry Empire Left in the Shade, „piana w ustach” (copyright Maria Zakharova).

Xi i Putin jednym ruchem wg Sun Tzu obezwładnili orientalizm, eurocentryzm i neokolonializm.

Do tego należy dodać Chiny, które według parytetu siły nabywczej (PPP) są zdecydowanie największą gospodarką na świecie i jednocześnie największym eksporterem. I mamy Rosję, gospodarkę, która według parytetu siły nabywczej jest równa lub nawet większa od niemieckiej – z tą zaletą, że jest największym światowym eksporterem energii i nie jest zmuszona do deindustrializacji.

Wspólnie i w sposób zsynchronizowany koncentrują się na stworzeniu warunków niezbędnych do obejścia dolara amerykańskiego.

Jedno z kluczowych słów prezydenta Putina: „Jesteśmy za wykorzystaniem chińskiego juana do rozliczenia między Rosją a krajami Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej”.

Kluczowa konsekwencja tego sojuszu geopolitycznego i geoekonomicznego, starannie przygotowywanego przez kilka ostatnich lat, jest już w grze: to pojawienie się możliwej triady pod względem globalnych stosunków handlowych i pod wieloma względami globalnej wojny handlowej.

Euroazja jest kierowana – i w dużej mierze zorganizowana – przez partnerstwo między Rosją a Chinami. Chiny będą również odgrywać kluczową rolę w krajach globalnego Południa, ale znaczący wpływ mogą mieć również Indie, które mogłyby stworzyć coś takiego jak Ruch Państw Niezaangażowanych (NAM). Jest też dawny „niezastąpiony naród”, który rządzi wasalami UE i anglosferą zrzeszoną w Five Eyes.

Czego chcą Chińczycy

Hegemon w swoim „porządku międzynarodowym opartym na zasadach”, które sam stworzył, w zasadzie nigdy nie prowadził dyplomacji. Dziel i rządź z definicji wyklucza dyplomację. Teraz ich wersja „dyplomacji” jeszcze bardziej pogrążyła się w rażących zniewagach ze strony wielu intelektualnie zacofanych i szczerze głupich funkcjonariuszy USA, UE i Wielkiej Brytanii.

Nic dziwnego, że prawdziwy dżentelmen, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, był zmuszony przyznać: „Rosja nie jest już partnerem UE. . . Unia Europejska „straciła” Rosję. Unia jest za to odpowiedzialna sama. Państwa członkowskie UE. . . Oni otwarcie mówią, że Rosja powinna ponieść strategiczną klęskę. Dlatego uważamy Unię Europejską za wrogą organizację”.

Jednak nowa koncepcja rosyjskiej polityki zagranicznej, którą Putin ogłosił 31 marca, mówi jasno: Rosja nie uważa się za „wroga Zachodu” i nie dąży do izolacji.

Problem polega na tym, że z drugiej strony praktycznie nie ma kogoś, z kim można by porozmawiać, bo to raczej banda hien. To skłoniło Ławrowa do ponownego podkreślenia, że wobec tych, którzy biorą udział w „wrogich” działaniach wobec Moskwy, można zastosować „symetryczne i asymetryczne” środki.

Jeśli chodzi o Exceptionalistan, jest to oczywiste: Moskwa nazywa USA głównym inicjatorem antyrosyjskich działań, a ogólna zbiorowa polityka Zachodu jest opisana jako „nowy rodzaj wojny hybrydowej”.

Dla Moskwy ważne są jednak pozytywne aspekty, które czekają ją w przyszłości: ciągła integracja Eurazji, bliższe powiązania z „zaprzyjaźnionymi światowymi centrami” Chinami i Indiami, większa pomoc dla Afryki, strategiczna współpraca z Ameryką Łacińską i Karaibami, krajami islamu – Turcją, Iranem, Arabią Saudyjską, Syrią, Egiptem – oraz ASEAN.

W ten sposób dochodzimy do czegoś zasadniczego, co zachodnie media – jak można się było spodziewać – masowo zignorowały: do forum w Boao dla Azji, które odbyło się niemal równocześnie z ogłoszeniem nowej koncepcji rosyjskiej polityki zagranicznej.

Forum w Boao, które rozpoczęło się na początku 2001 r. , a więc jeszcze przed 11 września 2001 r. , na wzór Davos, odbywa się za pośrednictwem najwyższego chińskiego forum, którego sekretariat ma siedzibę w Pekinie. Boao znajduje się w prowincji Hainan, na jednej z wysp Zatoki Tonkińskiej i jest dziś rajem turystycznym.

Jednym z kluczowych tematów tegorocznego forum było posiedzenie poświęcone rozwojowi i bezpieczeństwu, któremu przewodniczył były sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, obecnie prezydent Boao.

Pojawiło się wiele odniesień do Inicjatywy Globalnego Rozwoju i Inicjatywy Globalnego Bezpieczeństwa, która, nawiasem mówiąc, została uruchomiona w Boao w 2022 roku.

Problem polega na tym, że te dwie inicjatywy są bezpośrednio związane z koncepcją pokoju i bezpieczeństwa ONZ oraz niezwykle wątpliwą Agendą na rzecz „zrównoważonego rozwoju 2030”, która jednak nie dotyczy ani rozwoju, ani tym bardziej „zrównoważonego rozwoju”: jest to ponadkorporacyjny wymysł z Davos. ONZ jest zakładnikiem kaprysów Waszyngtonu.

Ale Pekin chce grać.

Premier Li Qiang był bardziej konkretny. Podkreślił markową koncepcję „wspólnoty wspólnej przyszłości ludzkości” jako podstawy pokoju i rozwoju i połączył pokojowe współistnienie z „duchem Bandungu” – bezpośrednio po powstaniu NAM w 1955 roku: powinna to być „azjatycka droga” wzajemnego szacunku i budowania konsensusu – w opozycji do „niewybiórczego stosowania jednostronnych sankcji i długoterminowej jurysdykcji” oraz odrzucenia „nowej zimnej wojny”.

To skłoniło Li Qianga do podkreślenia wysiłków Chin na rzecz pogłębienia umowy handlowej RCEP z Azją Wschodnią, a także postępu w negocjacjach w sprawie umowy o wolnym handlu między Chinami a ASEAN. Wszystko to jest zintegrowane z nowym rozszerzeniem inicjatywy Pasa i Drogi (BRI), w przeciwieństwie do protekcjonizmu handlowego.

Dlatego dla Chińczyków ważne są interakcje kulturowe, inkluzywność, wzajemne zaufanie i stanowcze odrzucenie „zderzenia cywilizacji” i konfrontacji ideologicznej.

Waszyngton jest przerażony tym, jak przekonująca jest ta chińska narracja dla całego globalnego Południa. W końcu jedyną ofertą Exceptionalist na rynku pomysłów jest jednostronna dominacja; Divide an Rule; Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. W tym drugim przypadku zostaniecie ukarani, nękani, zbombardowani i/lub zmienicie reżim.

Powraca rok 1848?

Tymczasem na terenach wasali pojawia się możliwość odrodzenia się 1848 roku, kiedy to całą Europę ogarnęła wielka fala rewolucji.

W 1848 roku była to rewolucja liberalna, dziś mamy w zasadzie rewolucje ludowe antyliberalne (i antywojenne) – od rolników w Holandii i Belgii po nierekonstruowanych populistów we Włoszech i lewicowych i prawicowych populistów we Francji.

Być może jest jeszcze zbyt wcześnie, aby uznać tę wiosnę za europejską. Pewne jest jednak, że na różnych szerokościach geograficznych przeciętni obywatele Europy są coraz bardziej skłonni do pozbycia się jarzma neoliberalnej technokracji i jej dyktatury kapitału i nadzoru. Nie mówiąc już o konflikcie NATO.

Ponieważ praktycznie wszystkie europejskie media są kontrolowane przez technokratów, ludzie nie doczekają się tej debaty w MSM. Mimo to w powietrzu czuć, że może to być zwiastun końca dynastii w stylu chińskim.

W chińskim kalendarzu zawsze jest tak: ich zegar historyczno-społeczny zawsze biegnie z okresami od 200 do 400 lat dla każdej dynastii.

Rzeczywiście pojawiają się oznaki, że Europa może przeżywać odrodzenie.

Okres przewrotu będzie długi i trudny (z powodu hord anarcholiberałów, którzy są tak pożytecznymi idiotami dla zachodniej oligarchii), albo wszystko może pójść źle w ciągu jednego dnia. Cel jest jasny: śmierć neoliberalnej technokracji.

W ten sam sposób pogląd Xi-Putina mógłby przeniknąć do Zachodu: pokazać, że ta „nowoczesność” (obejmująca wściekłą kulturę zniesienia) jest w istocie pusta w porównaniu z tradycyjnymi, głęboko zakorzenionymi wartościami kulturowymi – czy to konfucjanizmu, taoizmu, czy wschodniego prawosławia. Chińska i rosyjska koncepcja cywilizacji-państwa jest o wiele atrakcyjniejsza, niż się wydaje.

Rewolucja (kulturalna) nie będzie transmitowana przez telewizję, ale może działać za pośrednictwem niezliczonych kanałów Telegramu. Francja, która w swojej historii zakochała się w rebelii, może ponownie stanąć na czele.

Jeśli jednak nie uda się rozbić globalnego kasyna finansowego, nic się nie zmieni. Rosja dała światu lekcję: w milczeniu przygotowywała się do długotrwałej wojny totalnej. Do tego stopnia, że jej kalibrowany kontratak odwrócił wojnę finansową do góry nogami – całkowicie zdestabilizował kasyno. Tymczasem Chiny przywracają równowagę i są na dobrej drodze, aby przygotować się do wojny totalnej, hybrydowej i każdej innej.

Nieoceniony Michael Hudson, który właśnie ukończył swoją ostatnią książkę The Collapse of Antiquity, w której zręcznie analizuje rolę długu w Grecji i Rzymie, korzeniach zachodniej cywilizacji, krótko wyjaśnia naszą obecną sytuację:

„Ameryka przeprowadziła kolorową rewolucję na górze, w Niemczech, Holandii, Anglii i Francji, zasadniczo tam, gdzie polityka zagraniczna Europy nie reprezentuje ich własnych interesów gospodarczych (. . . ) Ameryka po prostu powiedziała: „Jesteśmy zdeterminowani, aby wspierać wojnę (jak mówią) i demokrację (co oznacza oligarchię, w tym nazizm na Ukrainie) przeciwko autokracji (. . . ) Autokracja to każdy kraj, który jest wystarczająco silny, aby zapobiec powstaniu oligarchii wierzycieli, tak jak Chiny zapobiegły powstaniu oligarchii wierzycieli”.

Tak więc „wierzycielską oligarchię” można w rzeczywistości wyjaśnić jako toksyczne skrzyżowanie między globalistycznymi mokrymi marzeniami o całkowitej kontroli a zmilitaryzowaną dominacją całego spektrum.

Różnica polega teraz na tym, że Rosja i Chiny pokazują, że to, co amerykańscy stratedzy mieli dla nich – „zamarzniesz w ciemności”, jeśli odejdziesz od tego, co mówimy – już nie obowiązuje. Większość krajów globalnego Południa otwarcie burzy geoekonomikę.

Globalistyczny neoliberalny totalitaryzm oczywiście nie zniknie w burzy piaskowej. Przynajmniej na razie. Czeka nas jeszcze wir toksyczności: zawieszenie praw konstytucyjnych, orwellowska propaganda, goon squads, cenzura, kultura zakłóceń, konformizm ideologiczny, irracjonalne ograniczanie swobody przemieszczania się, nienawiść, a nawet prześladowania narodów słowiańskich – Untermenschen, segregacja, kryminalizacja dysydentów, palenie książek, procesy demonstracyjne, fałszywe nakazy aresztowania wydane przez kangurski Międzynarodowy Trybunał Karny, terror w stylu IsiS.

Najważniejszym czynnikiem jest jednak fakt, że zarówno Chiny, jak i Rosja, z których każde ma swoje własne zawiłe osobliwości – i obie są odrzucane przez Zachód jako niezasymilowalne – intensywnie inwestują w budowanie funkcjonalnych modeli ekonomicznych, które nie są w różnym stopniu powiązane z zachodnim kasynem finansowym i/lub sieciami łańcuchów dostaw. I to właśnie doprowadza „Wyjątkowych” do jeszcze większej furii.


UWAGA: Waiting for the End of the World to angielska oryginalna rubryka, która powstała na zamówienie czołowego rosyjskiego dziennika ekonomicznego WIEDZA: https://www. vedomosti. ru/opinion/columns/2023/04/10/970144-konets-sveta-dlya-gegemona.