Zastanawia się Finian Cunnigham.

Im dłużej reżim w Kijowie przetrwa, tym większe zagrożenie dla Rosji stanowi niekontrolowana niestabilność na jej granicach.
W czasach, gdy zachodnia opinia publiczna staje się coraz bardziej sceptyczna wobec wojny zastępczej prowadzonej przez Stany Zjednoczone przeciwko Rosji oraz szalonej pomocy wojskowej i finansowej udzielanej skorumpowanego reżimu w Kijowie, dochodzi do śmiałego ataku dronów na Kreml.
Rosja uznała usiłowanie zabójstwa prezydenta Władimira Putina za akt terrorystyczny. Kreml wskazał palcem na Waszyngton, że jest sprawcą zamachu, a na reżim w Kijowie, że macza w tym palce.
Biały Dom zaprzecza jakiejkolwiek roli USA w nalocie, podobnie jak prezydent Ukrainy Władimir Zełenski. Zachodnie media zarzucają Rosji,że mogła przeprowadzić atak terrorystyczny pod fałszywą flagą na własną rękę, aby usprawiedliwić zwiększenie siły wojskowej na Ukrainie. Te zarzuty są echem wcześniejszych twierdzeń Zachodu o tym, że Rosja wysadziła we wrześniu gazociąg Nord Stream pod Morzem Bałtyckim. W obu przypadkach idea rosyjskich ataków pod fałszywą flagą wydaje się absurdalna.
Czy Rosja naprawdę zaryzykowałaby by wyglądać na niekompetentną i przeprowadzić śmiały atak powietrzny na siedzibę władzy politycznej w swojej stolicy?
W środę rano nad Kremlem zestrzelono dwa małe bezzałogowe samoloty. Te lekkie urządzenia nie mogły stanowić poważnego zagrożenia dla Putina w jego oficjalnej siedzibie. Można je uznać za próbę zamachu. Kreml oświadczył, że Putina nie było w tym czasie w budynku.
Jednak sam fakt, że wybuchowe drony przebiły się przez kultowe mury Kremla i wycelowały w Pałac Senacki, jest z pewnością przerażającą prowokacją. Można przypuszczać, że ten prowokacyjny akt jako taki był głównym celem.
Moskwa początkowo zareagowała, podejmując odpowiednie działania odwetowe w wybranym przez siebie czasie. Wiele głosów wzywa Rosję do zabicia Zełenskiego. Gniewna reakcja Rosji jest zrozumiała, ale czy jest rozsądna?
Wydaje się bardzo istotne, że wśród zachodniej opinii publicznej narasta sceptycyzm, a nawet obrzydzenie wobec wojny na Ukrainie prowadzonej przez Stany Zjednoczone. Sondaże pokazują, że coraz więcej Amerykanów krytykuje „białe czeki”, które Waszyngton rzuca kijowskiemu reżimowi jak pijany marynarz. Również w całej Europie ludzie są źli z powodu nieograniczonego dopływu pieniędzy do skorumpowanego stowarzyszenia i lekkomyślnego ryzyka wywołania totalnej wojny między NATO a Rosją, która może przerodzić się w nuklearny armagedon. Wszystko to w sytuacji, gdy zachodni robotnicy są pogrążeni w ubóstwie i ubóstwie społecznym.
Setki milionów dolarów zarobionych przez Zełenskiego i jego kumpli w Kijowie podważają tolerancję społeczeństwa zachodniego dla tego zupełnie niepotrzebnego konfliktu. Wojna jest coraz bardziej postrzegana jako zysk amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego, zysk, w którym Zełenski i jemu podobni czerpią korzyści z defraudacji i kradzieży pieniędzy zachodnich podatników.

 Konflikt na Ukrainie zdaje się trwać w nieskończoność. Waszyngton i jego europejscy zwolennicy bezwstydnie odrzucają wszelkie dyplomatyczne rozwiązania. Rozwiązanie dyplomatyczne stało się niemożliwe od samego początku, gdy rozsądne obawy Rosji dotyczące bezpieczeństwa i propozycję dialogu w sprawie NATO i Ukrainy zostały arogancko odrzucone przez administrację Joe Bidena w grudniu 2021 roku.
Biznes wojenny jest zbyt dochodowy dla Pentagonu i jego pomocniczych europejskich sił zbrojnych.
Jednak zachodnia propagandowa narracja o „obronie Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne” staje się niewystarczająca dla opinii publicznej. Kijowski reżim pali kościoły, bezwzględnie tłumi opozycyjne głosy polityczne i medialne, gloryfikuje nazistów i bije własnych obywateli na ulicach w ramach przymusowych składek na wojsko.
Władimir Zełenski jest postrzegany jako żebrak, którego prośby o dodatkową broń i fundusze są czarną dziurą.
Bez publicznego wsparcia (lub ignorancji) na Zachodzie cała reprezentacyjna wojna przeciwko Rosji prowadzona przez Stany Zjednoczone legnie w gruzach. Zbliżają się wybory prezydenckie w USA, a klęska na Ukrainie może stać się czynnikiem decydującym dla wyborców.
Co byłoby lepsze, niż gdyby Rosja zaatakowała i zabiła Zełenskiego w celu ratowania niepewnej sytuacji? Takie wydarzenie zrodziłoby się w uległych zachodnich mediach jako „dowód rosyjskiego barbarzyństwa”, dzięki czemu zastępcza wojna NATO na Ukrainie zyskałaby nowy ładunek, a przede wszystkim broń znajdzie nowe uzasadnienie.
Najbardziej prawdopodobną agencją, która może być autorem ataku dronów na Kreml, są amerykańskie głębokie państwo, CIA i korporacyjna oligarchia Pentagonu. Tak samo było w przypadku wysadzenia gazociągu Nord Stream. Technicznie i militarnie ta frakcja jest do tego zdolna. Podobnie jak w przypadku dywersyjnych doniesień medialnych o tym, że za sabotażem Nord Stream stoją ukraińscy agenci wojskowi, wątpliwe jest, aby kijowski reżim mógł sam przeprowadzić atak na Kreml.
Czas ataku na Kreml wskazuje na wielkie wyrachowanie w celu wywołania gwałtownej reakcji Rosji. Przyjeżdża na kilka dni przed doroczną paradą z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja na Placu Czerwonym, upamiętniającą klęskę nazistowskich Niemiec w 1945 roku. Ostatni raz Kreml został zaatakowany w 1942 roku podczas inwazji Hitlera. Dodać do tego podżeganie, że celem był prezydent Putin.
Rosja prawdopodobnie powinna dążyć do pokonania popieranego przez NATO reżimu w Kijowie. Im dłużej reżim ten przetrwa, tym większe zagrożenie dla Rosji z powodu niekontrolowanej niestabilności na jej granicach. Ale wyeliminować nikczemnego Zełenskiego i jego towarzyszy krwawym zamachem? Taka reakcja może być dokładnie tym, czego chcą jego amerykańscy lalkarze.


Assassination Bid on Putin to Provoke Furious Escalation… for Whom? wyszedł 10.5.2023 na ICH