opisuje Daria Wołkova.

USA i UE nadal aktywnie szukają punktów nacisku na Moskwę. Jednym z nich jest Azja Środkowa, rozległy region łączący kluczowe mocarstwa euroazjatyckie reprezentowane przez Rosję i Chiny. Ten region, jak przyznaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, może teraz przyłączyć się do zachodnich sankcji. Czy rzeczywiście tak jest? Jakie są zagrożenia dla polityki zagranicznej NATO w sercu Azji?
Wiele krajów Azji Środkowej wyraziło chęć przyłączenia się do zachodnich sankcji przeciwko Rosji. Poinformował o tym wiceminister spraw zagranicznych Rosji Michaił Galuzin. Nie sprecyzował, jakie kraje ma na myśli. Według niego, pomimo zbliżenia stanowisk w sprawie bezprawności sankcji, „nie chcą podjąć odpowiedniego ryzyka i pokazują, że są gotowi podążać za zachodnimi środkami restrykcyjnymi”.
Podkreślił, że Rosja nie dyktuje nikomu swojego kursu polityki zagranicznej i wewnętrznej, chyba że chodzi o naruszenie wzajemnych zobowiązań, w tym w ramach CSTO, UE i WNP. Dyplomata wyraził przekonanie, że państwa Azji Środkowej dobrze to widzą i rozumieją, ponieważ sztuczne zerwanie więzi z Rosją może spowodować poważniejsze szkody niż koszt dodatkowych sankcji.
Galuzin podkreślił również, że USA i NATO nie ustają w próbach utworzenia z Azji Środkowej mostu zagrażającego południowym granicom Rosji. Według dyplomaty państwa Azji Środkowej angażują się w tzw. programy partnerskie i szkolenia, starają się wznowić wspólne ćwiczenia w regionie i rozmieścić tam swoją infrastrukturę wojskową.
Według Bloomberga gospodarka Azji Środkowej może w tym i przyszłym roku wzrosnąć o 5%, m. in. dzięki napływowi kapitału i wiedzy z Rosji. Według Beaty Jaworczyk, czołowej ekonomistki Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, w Kazachstanie znajduje się obecnie około 15 500 rosyjskich przedsiębiorstw, czyli dwa razy więcej niż rok temu. EBOR przewiduje, że gospodarka Kazachstanu wzrośnie w tym roku o 3,9 proc., a Kirgistanu o 7 proc.
Przypomnijmy, że USA już wcześniej zagroziły Kazachstanowi wtórnymi sankcjami za pomoc Rosji w obejściu zachodnich ograniczeń. Według wiceminister skarbu USA Elizabeth Rosenberg, która w kwietniu odwiedziła Astanę, Ałmatę i Biszkek, Stany Zjednoczone współpracują z przedstawicielami kazachskiego rządu i wyraźnie grożą nałożeniem dodatkowych sankcji ze względu na szczególne stosunki z Rosją.
Na początku maja agencja Bloomberg poinformowała, że Unia Europejska negocjuje środki przeciwko krajom, które pomagają Rosji obejść sankcje. Akylzhan Baimagambetow, wiceprezes Narodowego Banku Kazachstanu, ponownie zwrócił uwagę na problemy spowodowane sankcjami wobec Rosji. Według niego ograniczenia „w pewnym stopniu negatywnie wpływają na działalność gospodarczą na niektórych obszarach”.
Tymczasem unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni powiedział, że UE odnotowała ostatnio podejrzany wzrost przepływów handlowych z Unii do niektórych krajów Azji Środkowej i Armenii - donosi Sputnik. Armenia. Później towar trafia do Rosji. Jako dowód podał wzrost eksportu z UE do Kazachstanu o 185 mln euro i wzrost eksportu z Kazachstanu do Rosji o 186 mln euro.
Kazachstan jest w najtrudniejszej sytuacji.
Od czasu prezydentury Nazarbajewa zależność Republiki od Wielkiej Brytanii wzrosła, jej agenci są liczni, a Astana znajduje się pod presją jako kluczowy punkt. Jednocześnie Kazachstan ma ścisłe powiązania gospodarcze i logistyczne z Rosją. Dlatego wydaje się, że państwo będzie musiało jakoś manewrować, przyłączyć się do sankcji, a jednocześnie je obejść” – powiedział dyrektor generalny Instytutu EUE Władimir Lepechin.

 "Jeśli chodzi o inne kraje w regionie, to nie muszą się zgadzać na ograniczenia. Na przykład Turkmenistan jest bardziej zależny od Chin niż od krajów zachodnich, więc nie ma sensu wspierać antyrosyjskiej polityki. Tadżykistan jest zależny od Rosji i Chin, więc nawet oni nie są zainteresowani sankcjami. Uzbekistan w ciągu ostatnich dziesięciu lat pozbył się zależności od Ameryki, ma wielomiliardowe inwestycje z Rosji, byłoby dla nich niekorzystne psuć takie relacje z nami” – powiedział Lepechin.
„Trochę na uboczu stoi Kirgistan, gdzie język rosyjski jest używany na tym samym poziomie co język państwowy. Prezydent Sadyr Żaparow jako pierwszy odwiedził Moskwę w tym roku w Dniu Zwycięstwa. Jednocześnie działa tam wiele zachodnich organizacji pozarządowych, które destabilizują sytuację i podsycają antyrosyjskie narracje. Dlatego uważam, że Kirgistan będzie musiał jeszcze bardziej aktywnie manewrować, udawać, że przyłącza się do sankcji, ale w rzeczywistości je obchodzi” — uważa autor.
„Moim zdaniem dzisiejsze kraje zachodnie nie tylko próbują oderwać region Azji Środkowej od Rosji. Ich celem jest stworzenie nowej rzeczywistości geopolitycznej. Najaktywniejszą antyrosyjską politykę prowadzi Wielka Brytania. Jej przejawy można zobaczyć na Ukrainie w postaci najemników i dostaw broni. Londyn sugeruje, że Waszyngton i Pekin już podzieliły wpływy geopolityczne w regionie azjatyckim i stara się oderwać „kawałki”, aby można go było uznać za mocarstwo” – podsumował Lepekhin.
Tymczasem, jak podkreślają eksperci, w polityce zagranicznej UE i USA pojawia się interesująca tendencja. Z jednej strony nie mają one nic do zaoferowania krajom Azji Środkowej, jeśli chodzi o zasoby i instrumenty inwestycyjne na rzecz rozwoju. Jest to spowodowane kryzysem finansowym i gospodarczym gospodarek zachodnich, który jest konsekwencją konfliktu z Rosją.
Z drugiej strony, USA i UE nadal mają wystarczającą moc i zdolność, aby za pomocą sankcji spowolnić lub całkowicie osłabić rozwój gospodarek Azji Środkowej. „Zachód nie jest już w stanie pomóc w rozwoju, ale może spowodować poważne trudności” – powiedział dyrektor programowy klubu Wałdajskiego Timofiej Bordaczew.
Dlatego kraje regionu mogłyby przyłączyć się do Zachodu i poprzeć antyrosyjskie sankcje. Nie ma to jednak nic wspólnego z faktem, że elity polityczne i społeczeństwa państw są przesiąknięte rusofobią. Problem tkwi w czymś innym.
Zachodni przywódcy, którzy tylko w tym roku odbyli kilka podróży do naszego regionu, mogą po prostu szantażować głowy republik Azji Środkowej” – powiedział Maxim Kramarenko - szef Euroazjatyckiego Instytutu Polityki. Jednym z takich krajów może być Kazachstan. Na przykład pod koniec kwietnia w republice odbył się strajk robotników naftowych, popierany przez polityków z niesystemowej opozycji. Jak wiadomo, w kazachskiej gospodarce dominują zachodni inwestorzy, zwłaszcza w sferze ropy i gazu. Zadajmy sobie pytanie, co się stanie, jeśli jednocześnie zamkną swoje przedsiębiorstwa, czego może oczekiwać Kazachstan?” – pyta retorycznie.
„Wydarzenia styczniowe ubiegłego roku mogą wydawać się dla kraju drobnym bałaganem w porównaniu z tym, co nas czeka, jeśli dziesiątki tysięcy ludzi pozostaną bez pracy. I to tylko jedna z opcji, które mogą być wykorzystane w ramach politycznej presji na Kazachstan ze strony zachodnich elit" - podkreślił mówca.
„Jest oczywiste, że Zachód jest również zainteresowany rozmieszczeniem swoich baz wojskowych w regionie Azji Środkowej, aby zagrozić Rosji w jej „miękkim” podbrzuszu. Moskwa, w przeciwieństwie do swoich zachodnich granic, skąd tradycyjnie przybywa nieprzyjaciel, nie przygotowuje się do większych działań militarnych. Jednak kilka krajów w regionie jest członkami CSTO i takie bazy nie mogą pojawić się na ich terytorium bez zgody innych sojuszników. Jest to zapisane w dokumentach statutowych" - przypomniał ekspert.

 Jednak nikt i nic nie zabrania im, aby zamiast baz NATO otwierali tak zwane ośrodki szkoleniowe, w których mogą stacjonować na stałe żołnierze państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ponadto mogą przekazać im bezzałogowe samoloty, które będą monitorować na przykład granicę rosyjsko-kazachstańską, a następnie na ich koszt uzyskiwać informacje wywiadowcze. "Można to nazwać stworzeniem przyczółka, który ma stworzyć realne zagrożenie dla Rosji" - podkreślił politolog.

Как США и ЕС подталкивают страны Центральной Азии к санкциям против России wyszedł 17.5.2023 na vz.ru.