Rozmawia dr Emanuel Garcia.

Nie wyglądał tak, jak się spodziewałem. Przeszedłem przez cichy pokój i znalazłem przystojnego starszego pana, nieskazitelnie i dość formalnie ubranego – delikatny wełniany granatowy garnitur, nieco jaśniejszy niebieski krawat, poszarpany kołnierzyk i mankiety. Wyglądał na spokojnego, a kiedy podszedłem do niego, uśmiechnął się do mnie życzliwie [. . . ]
- Wyglądasz na zaskoczonego - powiedział. Jego głos był lekki i przyjemny dla uszu. Nie spodziewałeś się rogów i ogona, prawda? – zaśmiał się.
Chwycił mnie za rękę i zaproponował miejsce naprzeciwko. Zmierzchało, a my z naszych krzeseł na balkonie spoglądaliśmy na spokojną przystań. Delikatny szelest głosów z pobliskiej stołówki, ledwo zauważalne uderzenia bil bilardowych z innej strony – to były tłumiące dźwięki, nad którymi toczyła się nasza rozmowa. Przyznaję, że ledwo wiedziałem, gdzie i jak zacząć, ale on mi pomógł.
- Więc, przyjacielu, zakładam, że chcesz zrozumieć, dlaczego wycofuję się z pola bitwy? – zapytał.
Jego uśmiech rozszerzył się, a jego oczy, które były dalekie i nieprzeniknione, spotkały się z moimi.
- Tak - odpowiedziałem i przełknąłem to słowo w połowie.
Mój gospodarz polecił nam coś do picia, a cień kelnera odwrócił się do nas i wrócił z drogą szkocką, czystą szkocką. Byłem pochłonięty ich złotym odblaskiem, co mogło być sposobem na ukrycie mojego zmieszania. Widzicie, szatan moich wyobrażeń był dzikim, ostrym, wściekłym stworzeniem, ale istota, która stała przede mną i o której zdradzie tak wiele napisano, była pozytywnie życzliwa i uspokajająca, jak przychylny bankier, który zamierza zatwierdzić pożyczkę. Lekko mięsista twarz, wesoły nastrój, kojąca powaga – nie miałem słów.
- Moja praca dobiegła końca – kontynuował Szatan. - Nie mam już nic do roboty.
Napój pomógł mi się uspokoić, dzięki czemu czułem się bardziej sobą i mogłem zareagować.

 - Przez te wszystkie lata – powiedziałem – wysiłek, który włożyłeś w. . . 
Przerwał mi śmiechem.
- Mówisz o wysiłku? Nie, to nie był żaden wysiłek. Widzicie, lenistwo jest jedną z moich wad – właściwie jedną z moich przyjemności. Nie musiałem robić – i podkreślił to słowo – praktycznie nic. Wystarczyło podpowiedzieć, wyszeptać komuś do ucha, to wystarczyło. Oni – i jeszcze raz podkreślił – zrobili wszystko, co mogłem sobie wymarzyć, i to z większą szybkością.
Poza drobnymi kłopotami z tym gościem z Nazaretu, który – miejmy to na uwadze – bardzo sprytnie odrzucił Moje pochwały, wszystko było takie proste.
Gdzie mam zacząć? Z Ewą? Biedna kobieta, zaoferowałbym Adamowi pierwszy kawałek jabłka, ale nigdy nie mógłbym liczyć na to, że przekona swoją żonę. I tak się przytuliłem, a reszta, jak pan to lubi mówić, to już historia.

 Zabijanie, podboje, bałwochwalstwo, rywalizacja, hipokryzja, zdrada i nieskończona liczba proroków, którzy rzucają ogień, aby wszystko naprawić. . . Wystarczyło popatrzeć i podziwiać. Chociaż doceniam swoje strategiczne podstępy, śmiem twierdzić, że brakowało mi wyobraźni do oszustw, takich jak wasz gatunek, niekończące się sposoby kłamstwa. Zaprawdę, zdejmuję kapelusz przed tobą i twoimi towarzyszami.
- Ale. . . Ale dlaczego właśnie teraz? Dlaczego odchodzisz na emeryturę? - odparłem. - Osiągnąłeś swoje cele? Czy Twoje cele zostały osiągnięte? Jakie są twoje cele? Czy jesteśmy pozbawieni nadziei?
Byłem zdenerwowany, potykałem się i prawie wyskoczyłem z krzesła.
- Uspokój się, panie, uspokój się - odpowiedział Szatan. - Opowiem ci pewną przypowieść. W pogodny i słoneczny dzień na szczycie wysokiej, ośnieżonej góry stali dwaj mężczyźni. U jej podnóża leżała mała wioska. Mieszkańcy wioski właściwie niczym się nie wyróżniali, z wyjątkiem skłonności do umiarkowania i okazjonalnej życzliwości. Mężczyźni doznali niewielkich, osobistych krzywd od mieszczan, spierali się, w jaki sposób najlepiej byłoby zniszczyć osadę. Jeden z nich zaproponował wywołanie lawiny, która pochłonie całe miasto. Drugi słuchał go uważnie, a potem uzgodnili, że spotkają się przed świtem, aby obejrzeć spektakl. Jednak w nocy drugi mężczyzna odwiedził najważniejszego ze starszyzny wioski, opowiedział mu o straszliwym planie i jego sprawcy, a dla większego efektu dodał, że jego żona jest kochanką tamtego i że jej rodzina i jej sojusznicy zamierzają w nocy potajemnie opuścić wioskę i wrócić, gdy ich wrogowie zostaną pokonani. Starszy w milczeniu zebrał siły, zdemaskował i zabił człowieka, który zaplanował jego upadek, a swoją wierną żonę kazał zabić, gdy odmówiła przyznania się do zdrady, po czym wybuchła kłótnia, która ostatecznie doprowadziła do śmierci wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci.
Milczałem, gdy Szatan kontynuował po małym łyku swojej wódki.
- Lawina może hajko kataklizm być bardziej ekscytująca, ale nie lepiej było pozwolić mieszkańcom wioski zniszczyć się wzajemnie i paradoksalnie zrobić to na podstawie oszustwa. Tylko kilka słów – kontynuował radośnie – to wszystko. Reszta jest w ich rękach.
Pojawił się kelner i napełnił mi kieliszek.
- Najtrudniej było czekać – kontynuował Szatan – aż narzędzia władzy pogonią ludzką skłonność do destrukcji. A teraz, jak widzicie, nadszedł ten czas. Udało wam się przeniknąć i zmobilizować siły jądra atomowego, zbadaliście tajemnice ludzkiego genomu, stworzyliście sieć elektromagnetyczną o takiej sile, że już nigdy nic nie może być prywatne, a wasi przywódcy poświęcają tyle istnień i krwi, ile uznają za konieczne, aby osiągnąć swoje iluzoryczne cele. Ten tak zwany wirus, globalna koordynacja konieczna do zamknięcia waszego małego świata, wasza obsesja na punkcie zastrzyków, siły, okrucieństwa i podziału oraz ogromna koncentracja władzy w rękach kilku osób. . . Ma jeden cel. W przeszłości wasze morderstwa i chaos były, powiedzmy, ograniczone, zlokalizowane. Ale teraz już nie.
Skończył, poprawił mankiety z błyszczącymi guzikami, wstał i pochylił się.
- Lubię dobrą grę w snookera - powiedział.
Ale zanim podszedł do stołu, wziął mnie ciepło za rękę.

Potrzebowałem tylko czasu – szepnął – trochę czasu. A co z postępem, który wymaga również czasu, co najchętniej zapamiętacie ze swojego ukochanego XX wieku? Jakiego ludobójstwa? A czym zakończą się wasze wojny koronacyjne? Najbardziej godny koniec, po tylu cierpieniach osiągniętych pod pozorem dobra. Cóż, wygrałem swój zakład i cytując z Jego własnej książki, którą znam na pamięć, On również wie, że nadszedł czas, aby przegrać.

An Interview with Satan on the Eve of His Retirement ukazał się na stronie globalresearch.ca 19. 5. 2023.

Dr Garcia jest psychoanalitykiem i psychiatrą urodzonym w Filadelfii, który wyemigrował do Nowej Zelandii w 2006 roku. Jest autorem różnych artykułów, od badania technik psychoanalitycznych przez psychologię kreatywności w muzyce (Mahler, Rachmaninov, Skrjabin, Delius) po politykę. Jest także poetą, prozaikiem i reżyserem teatralnym. W 2021 roku zrezygnował z praktyki psychiatrycznej po pracy w sektorze publicznym Zelandii. Jego podstrona: https://newzealanddoc.substack. com/.